Najbliższe lata dla polskiego rolnictwa mogą być nie lada wyzwaniem. Wszystko za sprawą Europejskiego Systemu Handlu Uprawnieniami do Emisji Spalin, który może sprawić, że polska branża rolno-spożywcza na europejskim rynku będzie przegrywać konkurencję z producentami z krajów, gdzie emisja gazów jest mniejsza. Nadzieją na wyrównanie szans, a nawet wyprzedzenie konkurentów, są biogazownie, które mogą przyczynić się także do rozwoju rolnictwa energetycznego.
Biogazownie rolnicze dopiero rozpoczynają swoją drogę w naszym kraju. Obecnie funkcjonuje ich około 180, jednak jak przekonują eksperci, Polska ma potencjał na znacznie więcej, bo nawet kilka tysięcy takich instalacji. Wyliczono, że zasoby surowców pochodzących z rolnictwa i przemysłu rolno-spożywczego wystarczyłyby do produkcji 8 mld m³ biometanu, co pokryłoby blisko połowę dzisiejszego zapotrzebowania na gaz w naszym kraju. Obecnie do wytwarzania biogazu wykorzystujemy zaledwie niewielki ułamek substratów, jakie są dostępne w gospodarstwach rolnych. Mowa tutaj m.in. o gnojowicy, oborniku, słomie czy kiszonce.
Certyfikacja produktów śladem węglowym
Okazuje się, że oprócz poprawy bezpieczeństwa energetycznego poprzez uniezależnienie się od kupowania zewnętrznych surowców takich jak np. gaz ziemny, biogazownie produkujące prąd i wytwarzające biometan, dzięki ujemnej emisyjności, mogą sprawić, że wzrośnie również konkurencyjność polskiej branży rolno-spożywczej. Informuje o tym Tygodnik Rolniczy, wskazując jednocześnie, że certyfikacja produktów śladem węglowym może silnie zredukować oddziaływanie sektora produkcji zwierzęcej w Polsce.
– Jeśli w biogazownie i biometanownie rolnicze nie będziemy inwestować, będziemy mieli problemy ze sprzedażą wytwarzanych produktów i ich certyfikacją. Jeśli biogazowe technologie będą rozwijane, to znajdziemy się na uprzywilejowanej pozycji, ponieważ biogaz wytworzony z niektórych substratów pochodzenia rolniczego ma ujemną emisyjność. Taka instalacja według systemu ETS3 będzie traktowana jako instalacja, która nie wywołuje emisji, lecz je redukuje – mówił prof. dr hab. inż. Wojciech Czekała z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, cytowany na łamach Tygodnika Rolniczego.
Polska z najwyższą emisją CO₂ w UE
Jak informuje Tygodnik Rolniczy, w 2024 r. Polska z racji tego, że wciąż znaczną część energii elektrycznej wytwarza z surowców kopalnych, miała 728 gr ekwiwalentu CO₂ na jedną wyprodukowaną kWh. Był to najwyższy wynik w całej UE. Dla porównania na przeciwległym biegunie była Francja, której ekwiwalent CO₂ wynosił tylko 45 gr.
Unijny system handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS) to kluczowe narzędzie polityki klimatycznej UE, mające na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych w sektorach przemysłu i energetyki. W ramach pakietu „Fit for 55” planowane jest uruchomienie od 2027 r. rozszerzonego systemu ETS 3 (ETS II), który obejmie paliwa używane w budynkach i transporcie.
– Jeśli system ETS3 wejdzie w życie i na podstawie śladu węglowego produkty będą dostawały certyfikaty, to nie będzie miał znaczenia fakt, że mamy czyste zakłady działające w obiegu zamkniętym. Produkcja energii elektrycznej o takim wskaźniku jak dzisiaj spowoduje, że polski przemysł będzie niekonkurencyjny w stosunku do innych gospodarek, co może mieć bardzo przykre skutki. Dlatego też musimy podejmować działania, aby emisyjność ograniczać. Obecnie te regulacje nie obejmują rolnictwa, ale lepiej być gotowym – mówi prof. dr hab. inż. Wojciech Czekała na łamach Tygodnika Rolniczego.