Obalamy mity o biogazowniach. Fakty kontra najczęstsze obawy
W innych krajach nowoczesne zakłady produkujące biogaz wyrastają niczym grzyby po deszczu. Dlaczego w Polsce jeszcze nie wykorzystujemy tej szansy? Wokół biogazowni i biometanowni narosło wiele nieprawdziwych mitów, które częstokroć powielane, budzą obawy mieszkańców przed tego rodzaju inwestycją. Jak jest naprawdę? Czas na konfrontację lęków i obaw z faktami.
„Nie chcemy biogazowni!”, „Inwestycja jest niebezpieczna i zatruje nam środowisko!”, „To hałas, smród i ciężarówki rozjeżdżające nam drogi!”
Takie nieprawdziwe zarzuty, powtarzane przez przeciwników zakładów produkujących biogaz, z całą pewnością nie pomagają tym, którzy chcą zmieniać energetykę naszego kraju – z korzyścią dla każdego z nas!
W innych krajach biogazownie wyrastają niczym grzyby po deszczu, są ich tysiące, a z instalacji zadowoleni są rolnicy, samorządowcy, a co najważniejsze również sami mieszkańcy. Skąd więc w naszym kraju tak wiele uprzedzeń i jak one mają się do faktów?
Co to jest biogaz i jak powstaje?
Zacznijmy może od tego – co to jest biogaz i jak powstaje? To nowe źródło energii, które wytwarzane jest z surowców dostarczanych przez rolników m.in. obornika, gnojowicy, słomy i resztek jedzenia, a następnie zamieniane na biogaz, z którego produkuje się metan (w biometanowni), główny składnik gazu ziemnego lub na prąd i ciepło (w biogazowni).
W rezultacie powstaje czysta energia w postaci biometanu lub prądu i ciepła, która pozwala na uniezależnienie się od dostaw paliw gazowych spoza granic naszego kraju. Budowa zakładu wytwarzającego biometan jednocześnie pobudza lokalną gospodarkę wokół instalacji, zapewniając miejsca pracy i podatki. Co istotne dla mieszkańców, biogazownia w znacznym stopniu niweluje nieprzyjemne zapachy z gospodarstw rolnych, bo to co śmierdzi jest neutralizowane w hermetycznej instalacji.
Biogaz nie powinien być w jednym rzędzie wymieniany obok innych odnawialnych źródeł energii jak m.in. wiatraki czy fotowoltaika, ponieważ biogazownie przynoszą nieporównywalnie więcej korzyści dla lokalnych społeczności.
Tego typu zakłady mają coraz liczniejsze grupy entuzjastów wśród osób, które są świadome tych korzyści. Jednocześnie dalej powszechny pozostaje sceptyczny pogląd wśród tych, którzy obawiają się tego typu inwestycji. Wynika to najczęściej z niewiedzy, co z kolei prowadzi do nieporozumień i narastania kolejnych mitów, które kompletnie nie mają pokrycia w rzeczywistości.
Lęk i dezinformacja powodują, że inwestorzy często napotykają na przysłowiową ścianę, mierząc się z protestami mieszkańców, które często są podsycane politycznie, a warto na sprawę spojrzeć obiektywnie, przywołując konkretne i rzeczowe argumenty. Biogazownia to więc zagrożenie czy jednak olbrzymia szansa na rozwój w gminach? Poniżej rozprawiamy się z głównymi mitami, konfrontując obawy mieszkańców z konkretnymi faktami.
Mit nr 1: Biogazownie wydzielają odór i zatruwają powietrze
Czy biogazownia to wszechobecny odór w całej okolicy? Odpowiedź jest oczywista – absolutnie nie.
Wręcz przeciwnie – taka inwestycja pozwala rozwiązać problem, z którym borykają się od wielu lat mieszkańcy regionów rolniczych, a mianowicie likwiduje problem uciążliwości zapachowych z gnojowicy i obornika, rozlewanych na polach. Jeśli trafią one do biogazowni, to zawarte w nich związki organiczne zostaną przetworzone na biogaz, a rolnicy w zamian dostaną poferment, który praktycznie nie wydziela odoru i jest bionawozem.
Co warte podkreślenia, doskonale zastępuje gnojowicę i obornik na polach, dostarczając składniki odżywcze. Warto zauważyć, że składowanie gnojowicy i rozlewanie jej po polach, bez przetworzenia, generuje znacznie więcej odorów niż sama biogazownia. Wniosek jest więc oczywisty i potwierdzony na istniejących przykładach, również z naszego kraju – biogazownia to mniej gnojowicy na polach i lepsza jakość powietrza dla mieszkańców. Z takiego rozwiązania coraz chętniej korzystają rolnicy, co potwierdzają statystyki. W 2024 roku na polach wykorzystano prawie 6 milionów ton pofermentu, zastępując inne nawozy w rolnictwie.
Skąd więc obawy? Wynikają one z niewiedzy, wielu słysząc o biogazowni, myli ją np. z kompostownią.
Fermentujące na powietrzu odpady potrafią mocno śmierdzieć. W przypadku dużej biogazowni, a w szczególności biometanowni, taka sytuacja absolutnie nie ma miejsca. Dostarczane do niej surowce przechowywane są w zamkniętych halach zamiast w silosach, a następnie są fermentowane w hermetycznych zbiornikach. Nowoczesne biogazownie wyposażone są również w systemy filtrujące jak np. biofiltry, które całkowicie eliminują substancje złowonne ulatniające się do atmosfery.
Biogaz wytwarzany jest podczas fermentacji beztlenowej, czyli bez udziału powietrza. Co ważne, w tym przypadku jest to proces, w którym wydzielany jest minimalny zapach, ale wszystko odbywa się w kontrolowanych warunkach w hermetycznych zbiornikach. Odmienna sytuacja ma miejsce na polu bądź w kompostowni. Rozlana gnojowica czy resztki produktów rolno-spożywczych fermentują z udziałem powietrza i… autentycznie śmierdzą.
A co z zatruwaniem powietrza? To kolejny mit, który nie ma absolutnie nic wspólnego z tym jak to faktycznie wygląda.
Zakład produkujący biogaz powoduje, że do atmosfery dostaje się nie więcej, ale właśnie mniej metanu. Zmniejsza się więc ilość tego gazu cieplarnianego, który uwalniałby się do atmosfery z rozkładających się na polu czy w kompostowni bioodpadów.
Fermentacja w biogazowni, z racji hermetyczności zbiorników oraz układu oczyszczania biogazu, znacząco eliminuje emisję amoniaku, siarkowodoru oraz innych związków siarki, charakteryzujących się nieprzyjemnych zapachem.
Mit nr 2: Ciężarówki zniszczą infrastrukturę, a na drogach mieszkańcy będą mieć wzmożony ruch
Zakład produkujący biogaz nie tworzy nowych odpadów, a zmniejsza ich ilość.
Nie ma więc mowy o tym, że do gminy będą zwożone odpady z innych zakątków kraju czy zagranicy. Idea działania biogazowni opiera się przede wszystkim na lokalności. Jej siłą jest najbliższe otoczenie, bo to okoliczne gospodarstwa i zakłady z terenu gminy czy powiatu będą zasilały ją w surowce.
Regionalność produkcji rolnej też determinuje charakter biogazowni. Jeden z głównych substratów, czyli gnojowica czy obornik i tak muszą zostać wywiezione z gospodarstwa, co obecnie ma miejsce tylko w postaci zastosowania ich jako nawozu. Krótko mówiąc – albo więc zostaną one przewiezione na pole, albo trafią do biogazowni, gdzie zostaną spożytkowane w procesie produkcji biogazu i pofermentu.
Według szacunków, natężenie ruchu, jaki generuje w ciągu doby biogazownia, to od kilku procent do dosłownie promili
W przypadku lokalizacji przy głównych drogach, mówimy o stosunku do ogółu pojazdów, jakie korzystają z dróg w okolicy. Debata dotyczy około 20-25 transportów do biogazowni.
W kontekście ilości aut korzystających z lokalnych dróg jest to więc niewiele. Jak to ma się do konkretnych liczb i ruchu samochodowego na drogach? Według Generalnego Pomiaru Ruchu w latach 2020-2021, średni dobowy ruchu roczny na drogach wojewódzkich w Polsce wyniósł 4 231 pojazdów na dobę, a w przypadku dróg krajowych 13 574 pojazdów na dobę. Trudno więc mówić o negatywnym wpływie na stan dróg w przypadku transportu surowców do zakładu wytwarzającego biometan. Warto jednak podkreślić, że inwestorzy budujący biogazownie na mocy porozumienia z samorządami uczestniczą w przebudowach i remontach infrastruktury drogowej, będąc zawsze otwartym na współpracę.
Mit nr 3: Biogazownia zagraża zdrowiu ludzi i środowisku
Jednym z argumentów podnoszonych przez zagorzałych przeciwników budowy biogazowni jest twierdzenie, że tego typu inwestycja zagraża zdrowiu ludzi i środowisku. Fakty wyglądają zupełnie inaczej.
W przypadku nowoczesnej i dobrze zarządzanej biogazowni nic takiego nie ma miejsca. Pracownicy muszą przestrzegać rygorystycznych norm. Cały proces jest zamknięty i monitorowany zgodnie z przepisami ochrony środowiska.
Dodatkowo w przypadku biometanowni, jakkolwiek ulatniająca się ilość biogazu jest bezpośrednią stratą dla zakładu i dlatego kładzie się niezwykle duży nacisk na szczelność całego ciągu produkcyjnego.
Fermentacja substratów, dzięki której powstaje wykorzystywany do produkcji energii metan i dwutlenek węgla, to naturalny proces biologiczny, który zachodzi w warunkach beztlenowych.
Co ciekawe, podobnie dzieje się… w układzie trawiennym krowy, który przystosowany jest do trawienia włóknistego pokarmu roślinnego. Dochodzi do niego w jednym z przedziałów żołądka, gdzie panują warunki beztlenowe. Ta część układu pokarmowego – nazywana żwaczem - zasiedlona jest przez miliardy mikroorganizmów, które podczas fermentacji rozkładają związki roślinne na lotne kwasy tłuszczowe oraz biogaz.
Może trudno w to uwierzyć, ale to prawda! Mechanizmy trawienia u krów są podobne jak w zbiornikach fermentacyjnych zakładu produkującego biogaz, a samo zwierzę jest… „naturalną biogazownią”. Jest jednak zasadnicza różnica pomiędzy krową a biogazownią. Normalnym etapem trawienia pokarmu przez krowy są treści żołądkowe i przez to uwalnianie gazu z organizmu do atmosfery, co nie ma miejsca w biogazowniach.
A co ze szczurami i gryzoniami na terenie biogazowni?
To sporadyczne przypadki i nie jest ich więcej niż w każdej oborze, budynku gospodarczym, kurniku czy chlewni.
Hale są zamknięte, a dodatkowo każda biogazownia musi podlegać deratyzacji, wykonywanej według określonego harmonogramu. Wśród zarzutów przytaczanych przez przeciwników biogazowni jest również kwestia ptactwa, które żywi się zwożonymi do biogazowni produktami. Nic takiego nie ma miejsca, ponieważ substraty przechowywane są w zamkniętych halach, do których ptaki nie mają dostępu.
Mit nr 4: Hałaśliwe i przemysłowe kolosy, które psują wiejski krajobraz
Biogazownia przede wszystkim nie jest typowym olbrzymim zakładem przemysłowym z wysokimi dymiącymi kominami.
Nowoczesne biogazownie projektowane są w taki sposób, aby dostosować je do lokalnych warunków. Porównując je z innymi odnawialnymi źródłami energii jak np. z wysokimi na kilkadziesiąt lub nawet kilkaset metrów wiatrakami, czy zajmującą całe hektary fotowoltaiką, można uznać, że jej wpływ na krajobraz jest bez wątpienia znacznie mniej inwazyjny.
Zakłady produkujące biometan łatwo można także wkomponować w otoczenie m.in. poprzez nasadzenia zieleni lub wykorzystanie naturalnego ukształtowania terenu, jak też samą kolorystykę, która spaja jej widok z otaczającą ją zielenią.
Pojawiają się również obawy związane z hałasem, jaki może generować zakład produkujący biogaz.
W dzisiejszych czasach, rozwijające się technologie pozwalają na znaczącą eliminację hałasu i izolację akustyczną maszyn.
Działające w biogazowni silniki kogeneracyjne są wyciszone i umieszczone w zamkniętych halach, dzięki czemu hałas nie jest odczuwalny w pobliżu biogazowni. Każdy zakład musi bowiem spełniać określone normy hałasu, które są precyzyjnie określone dla terenów, gdzie są lokalizowane.
Mit nr 5: Biogazownia to tykająca bomba – ryzyko wybuchu i pożaru
Co z bezpieczeństwem? Zacznijmy od tego, że zakłady produkujące biogaz muszą spełniać niezwykle surowe normy.
Biogazownie wyposażone są w systemy bezpieczeństwa m.in. czujniki gazu, automatyczne systemy gaśnicze czy instalację odgromową. Zróbmy mały eksperyment i porównajmy biogazownię do… stacji benzynowej.
Okazuje się, że biorąc pod uwagę aspekt bezpieczeństwa, to porównanie jest w pełni zasadne. Stacja benzynowa przechowuje i dystrybuuje paliwa płynne (benzynę i gaz LPG). Z kolei biogazownia produkuje metan – składnik biogazu, który także jest palny. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku, stosuje się zaawansowane systemy zabezpieczeń, które mają zapobiec zapłonowi lub wybuchowi. Warto przywołać tutaj sytuację, której świadkami jesteśmy podczas wielu wizyt na stacji – kiedyś gaz płynny (LPG) musiał tankować pracownik stacji, dziś możemy zrobić to sami. Wszystko za sprawą bezpiecznego i zaawansowanego mechanizmu. Bo przecież, gdyby było choćby minimalne ryzyko, to nie daliby nam do ręki „pistoletu” podającego gaz do zbiornika w aucie. Prawda?
Należy podkreślić, że wszystkie tego typu instalacje podlegają szczegółowym przepisom prawa.
Jak również równie szczegółowym normom ochrony środowiska i rygorystycznym zasadom bezpieczeństwa. Dzięki zaawansowanej automatyce, ewentualne ryzyko niekontrolowanego zapłonu jest szybko wykrywane i neutralizowane.
Kończąc konfrontację z ostatnim z mitów warto zadać następujące pytanie: Jak często słyszysz o pożarze na stacji benzynowej? Zdarza to się niezwykle rzadko, podobnie jak w biogazowniach. Dobrze zaprojektowana biogazownia jest więc równie bezpieczna jak stacja paliw. Jeśli rozejrzymy się wokół, to łatwo dostrzec, że stacje benzynowe funkcjonują bardzo często w środku miast lub w pobliżu domostw. Wnioski nasuwają się więc same – jeśli nie boimy się mieszkać obok stacji benzynowej, to nie ma powodu obawiać się także biogazowni.
Biogaz to szansa, której nie wolno zmarnować
Biogazownia, tak jak każda nowość, może budzić lęki i obawy. Jednak zanim zbyt pochopnie powiemy stanowcze „nie”, warto oddzielić grubą kreską fakty od naszych wyobrażeń i powielanych mitów. Powyższe przykłady pokazują, że wiele zasłyszanych opinii nie ma pokrycia w rzeczywistości.
Biogazownia w dzisiejszych czasach to nowoczesny i bezpieczny zakład, który stworzy nowe miejsca pracy, a gminie przyniesie wpływy z podatków – a to z kolei są dodatkowe pieniądze na rozwój naszych „małych ojczyzn” – remonty dróg, budowę szkół i inne udogodnienia. To również zysk dla okolicznych rolników, dostarczających surowce do biogazowni czy w końcu ekologiczne ciepło i tańsza energia elektryczna. Budowa takiej instalacji to również krok w stronę niezależności energetycznej od zewnętrznych dostawców. Dlaczego z tego nie skorzystać?
„Ludzie boją się tego, czego nie rozumieją” – powiedziała kiedyś polska noblistka Maria Skłodowska-Curie
Może więc warto szukać rzetelnych informacji i wiedzy, aby później podjąć świadomą decyzję z korzyścią dla lokalnej społeczności i rozwoju gospodarczego gminy. Zamiast trwać w niewiedzy i poddawać się lękom, lepiej wybrać się na wycieczkę i na własne zobaczyć, jak działa zakład produkujący biogaz i wyrobić sobie swoje, oparte na faktach zdanie.
Biogazownia to szansa dla lokalnej społeczności, nowy zakład pracy, przetwarzający dostępne u okolicznych mieszkańców substraty na cenny produkt. Jest źródłem podatków, które pozwalają zmieniać gminę, a także zmniejszać uciążliwości zapachowe, pochodzące z wywożenia substratów na pole. To szansa na rozwój, która może się nie powtórzyć. Jeśli taki zakład powstanie w sąsiedniej gminie – trzeba sobie zadać pytanie: czy chcemy być tymi, którzy taką szansę sobie i przyszłym pokoleniom odbiorą?
Masz lokalizację, pomysł lub pytania? Porozmawiajmy.
Niezależnie od tego, czy chcesz zainwestować w biometanownię, sprawdzić potencjał swojego gruntu, czy po prostu dowiedzieć się więcej.
Odpowiemy konkretnie i rzeczowo.